NON OMNIS MORIAR. Wspomnienie o Januszu Bocheńskim

29 października przypada pierwsza rocznica śmierci naszego kolegi, nauczyciela języka polskiego, który w sądeckim Ekonomie spędził całe 30 lat  swojego zawodowego życia. Wszyscy dobrze Go znaliśmy, nasze drogi splatały się ze sobą, spotykaliśmy się w szkole i poza nią- na wycieczkach, wyjazdach spotkaniach okolicznościowych. Wciąż trudno nam uwierzyć, że to już przeszłość… Janusz był osobą niepowtarzalną, wychowawcą wielu pokoleń młodzieży, z wieloma absolwentami utrzymywał kontakt.  W szkole był dla grona nauczycielskiego i dla młodzieży organizatorem różnorodnych wycieczek, przedmiotowych- do teatru czy  muzeum, turystycznych – do wielu ciekawych miejsc w Polsce i za granicą. Dla nas,  nauczycieli organizował niepowtarzalne, dzisiaj bardzo miło i z sentymentem wspominane wyjazdy- na spektakle teatralne i operowe, do Budapesztu i innych węgierskich miast- które były  okazją nie tylko do poznania nowych miejsc, ale przede wszystkim do integracji.

Janusz ponad wszystko ukochał poznawanie świata. Do wielu miejsc nie dotarł ze względu na bariery komunikacyjne, nie latał samolotami, wszędzie docierał drogą lądową. Wolne dni od nauki bądź ferie czy wakacje zawsze były dla niego okazją do krótszych lub dalszych podróży. Ileż razy słuchałam opowieści o sobotnio -niedzielnych wypadach w góry wraz z grupą przyjaciół! Ileż razy oglądałam piękne fotografie z tychże wycieczek…

Kochał teatr, literaturę , a w szczególności poezję. Jako opiekun niejednokrotnie odbierał gratulacje za sukcesy odnoszone przez jego  uczniów w  różnorodnych konkursach recytatorskich.

Wciąż mam przed oczyma dzień, gdy zaczynaliśmy razem pracę w Ekonomie. Janusz dostał w przydziale salę nr 40, ja zaś trafiłam do 42. Zawsze razem jeździliśmy na wycieczki, angażowaliśmy się w przydzielone nam przedsięwzięcia, zasiadaliśmy w komisjach maturalnych. Wspólnie opiekowaliśmy się Samorządem Uczniowskim, przygotowywaliśmy wraz z  innymi jubileuszowe obchody kolejnych rocznic powstania szkoły. Ileż wspomnień wiąże się z czasem spędzonym na zapleczu sali nr 40, gdzie wspominaliśmy czasy studiów, rozmawialiśmy o wszystkim, spotykaliśmy się z innymi nauczycielami…

Wybacz, Januszu, że dopiero po roku mogę napisać te  słowa, ale czasy pandemii dały nam wiele ograniczeń. Dziękujemy Ci za to, że byłeś członkiem naszej szkolnej społeczności, dziękujemy za  Twoją cierpliwość i rozwagę, poczucie humoru i pracowitość, pomysłowość i  zaangażowanie w sprawy szkoły.

 

Śmierć przyszła do Ciebie zbyt wcześnie, a dla nas była szokiem! Wciąż Cię wspominamy w naszych rozmowach, wspominamy Twoją pracę i różne pasje, widzimy  w miejscach, gdzie można było Cię spotkać za życia. Twoje życie zostało przerwane, choć o tym nie myślałeś, miałeś tyle do zrobienia, tyle do zobaczenia….

Musimy uwierzyć , „że TO ma sens” i gdziekolwiek przebywasz, jest ci dobrze.. Mając teraz nieograniczone możliwości  pewnie odwiedziłeś wiele miejsc, których nie dane było Ci zobaczyć za życia. Pewnie w niebiańskiej krainie organizujesz spektakle teatralne i ćwiczysz recytacje…

My na nowo porządkujemy świat bez Ciebie, opustoszały i osierocony, oswajamy puste miejsce przy biurku na zapleczu sali nr 40, wspominamy i pamiętamy!

Wierzymy, że jesteś blisko, że tęsknisz za nami , a w „wolnej chwili” z nostalgią  rozmyślasz :

Nie mijaj życie me, nie mijaj
Nie mijaj w oka mgnieniu
Spójrz nawet nie jesteśmy po imieniu
Nie mijaj życie me, nie mijaj
Nie odchodź w smutku, w gniewie
My przecież nie możemy żyć bez siebie

 Nie mijaj życie me, nie mijaj
Nacieszyć daj się sobą
Obejmij mnie i przytul się przed drogą
Nie mijaj życie me, nie mijaj
A jeśli już to skrycie,
Pozostaw mi zastępcze jakieś życie       /J.Cygan. S.Krajewski /

 

Renata Pogwizd